środa, 26 września 2012

wrzesień

nowe miejsce
nowi ludzie
stary stolik wymagający remontu

nieznane oswajam znanym

kubek kawy zbożowej na mleku
naleśniki (odbiegające od ideału, robione na "oko", ale pyszne)
osłodzone maminymi powidłami
wyjadane prosto ze słoiczka po musztardzie

garść kasztanów ze wczorajszego spaceru
dla dobrej energii

Jem i patrzę na kupkę bawełnianych szmatek, już niebawem tak bardzo potrzebnych.
Idzie nowe.
Daje o sobie znaki, radosnym kuksańcem z wnętrza mojego brzucha.




piątek, 23 marca 2012

Bywają takie dni, że masz ochotę zabić każdego kto przejdzie obok ciebie ulicą.
Bywają dni pechowe, bywają dni burzliwe.
Bywają dni kiedy zamiast tych ludzi przechodzących obok ciebie masz ochotę skończyć swój własny żywot.
Poczciwy człowiek bywa zmęczony.
Poczciwy człowiek pracuje w pocie czoła i jak ta szara myszka nie piśnie słówka, nie szuka poklasku.
Skromnością wręcz grzeszy.

Bywają tacy ludzie, którzy widzą tylko czubek własnego nosa. Nie lubimy ich.

Mój wczorajszy dzień był burzliwy, pechowy, irytujący, domagał się zatopienia smutku.
Dziś będzie inaczej. Dziś zajmę się poprawą mojego nastroju - z zimowego na wiosenny.
Słońce wyzwoliło endorfiny, fryzjer zajął się moją grzywką, a ktoś inny pomoże mi zadbać o wiosnę w szafie.

wiosno trwaj!



a wysysacze energii niech idą do diabła!

sobota, 17 marca 2012

lubię wiosenne śniadania.
poranne zakupy, świeże warzywa i biel twarogu.
lubię energię, którą daje słońce
celebracja
nieśpieszność
spokój
i czytanie prasy podczas jedzenia.


















A propos prasy. Dziś w "Wysokich Obcasach" zamieszczono wywiad z Truskawką. Miło jest czytać o kimś, kogo może nie zna człowiek osobiście, ale śledzi od dawna w blogosferze i czuje ogromna ilość sympatii. Miło jest przyjrzeć się z bliska, poznać zwyczaje, dowiedzieć się czegoś więcej...
A dowiedzieć można się wiele. I cieszy mnie to, że nie jestem sama w czytaniu peerelowskich książek kucharskich, docenianiu przeszłości i wartości jakie niosą ze sobą rodzinne historie...

środa, 22 lutego 2012

deadline....

śmiga mi koło ucha, czuję coraz głośniejszy świst w mojej głowie, który szepcze: "pisz, pisz, pisz..."

A jak na złość wszystko wydaję się być ważniejsze. Bo nie uprane, nie uprasowane (ja nie prasuję!), nie posprzątane. Bo przecież w bałaganie to ja niczego nie napiszę, bo pomysłów sto i pragnień sto i rzeczy równie ważnych tysiąc dwieście, a wymówek jeszcze więcej.

czy każdy tak miał przy pisaniu magisterki
czy tylko mnie przychodzi to z takim trudem?
ehh...

póki co rozgrzewam swoje szare komórki aromatyczną kawą
pałaszuję maminą babkę (choć w poście nie jem słodyczy, a wyrzucić przecież żal)
i myślę



















może coś wymyślę
i wyskrobię choć jeden rozdzialik
bo wszystko co fascynujące
na pewno nie związane z dyplomem...

ciężki los.

poniedziałek, 13 lutego 2012

żonkile w wazonie
odrobina wiosny w środku paskudnej, mroźnej zimy






















na talerzu też wiosna
zielona - szpinakowa
i trochę pomidorów
czerwień dodaje energii






















muszle nadziane szpinakiem

ok.20 makaronowych muszli
puszka pomidorów
paczka mrożonego szpinaku (liście)
kulka twarogu (ja użyłam półtłustego)
2 łyżki śmietany
1 jajko
3 ząbki czosnku
1 średniej wielkości cebula
ok. 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
ok. 1/2 łyżeczki suszonego lubczyku
sól, pieprz
oliwa

przygotować sos. 
na łyżce oliwy podsmażyć ząbek czosnku, wyjąć zanim zbrązowieje. dodać pomidory, zredukować. doprawić solą i pieprzem (jeśli pomidory są zbyt kwaśne można użyć odrobiny cukru). zmiksować.

muszle ugotować "al dente" w osolonej wodzie. 
zahartować w zimnej wodzie. dodać łyżkę oliwy (żeby się nie sklejały). 

farsz

cebulę pokrojoną w drobną kostkę zeszklić na oliwie. dodać szpinak. jeśli jest zamrożony dusić na małym ogniu pod przykryciem, potem chwilę odparować.
dodać pokruszony twaróg.
doprawić pozostałym czosnkiem, solą, pieprzem, gałką muszkatołową i lubczykiem.
wlać "rozbełtane" jajo ze śmietaną. wymieszać wszystko.

dno formy do zapiekanki wypełnić sosem pomidorowym. układać wypełnione farszem muszle. 
piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez ok. 25-30 min.

smacznego.

wtorek, 7 lutego 2012

post pierwszy

post pierwszy - wyzwanie
dlatego dojrzewam
jak dobry ser

życzę miłego leżakowania
sobie 
i może komuś kto przez przypadek tu zaglądnie (???)